wtorek, 7 grudnia 2010

Kurczak Tikka Masala

Mogłabym urodzić się w Indiach, albo w Tajlandii... Dla lokalnego jedzenia oczywiście ;) Zapewne moja znajomość tych kuchni jest ograniczona do zeuropeizowanych, względnie zamerykanizowanych wersji potraw, ale nie zmienia to faktu, że taka kuchnia bardzo mi smakuje. Curry z reguły zamawiamy. Próbowałam kilkakrotnie robić sama z gotowych past, ale jakoś nigdy nie było to "TO". Przeglądając "Każdy umie gotować" J.Olivera dostałam ślinotoku na widok rozmaitych curry i postanowiłam spróbować jeszcze raz - najpierw w wersji uproszczonej :)
Uproszczonej dlatego, że nie robiłam sama pasty - kupiłam polecany przez Jamiego sos firmy Patak's, dostępny również w Polsce. W marketach jest z reguły niewielki wybór sosów, lepiej być może jest w delikatesach, a już na pewno w sklepach z hinduskim jedzeniem.
Przepis podaję z moimi zmianami.

potrzebujemy (na ok 3 duże porcje):
 
podwójny filet z kurczaka
ok 300 g pieczarek
słoik sosu Tikka Masala
puszkę mleka kokosowego
puszkę dobrych pomidorów (całych)
średniej wielkości cebulę
imbir (kawałek wielkości kciuka)
1 papryczkę chilli
pęczek (doniczkę) świeżej kolendry
kwaśną śmietanę 
cząstkę cytryny do każdej porcji - do skropienia

ryż basmati (150g), albo chlebki naan- według upodobań

Rozgrzewamy na patelni odrobinę oliwy i zaczynamy od podsmażenia cebuli pokrojonej w piórka. Dodajemy do niej starty imbir i drobno posiekaną papryczkę. Następnie pokrojonego w paski kurczaka oraz kapelusze pieczarek -obrane i pokrojone w dość duże kawałki - połówki, ew ćwiartki, jeśli małe to mogą być w całości. Po chwili dodajemy sos - u mnie trochę ponad pół słoika, mleko kokosowe i pomidory i wszystko razem dusimy. Mój sos musiał sporo odparować żeby uzyskać gęstą kremową konsystencję (ale myślę, że dużo zależy od pomidorów, mleka). Wszystko bulgotało minimum 25-30 minut - mieszałam pilnując żeby nie przywierał do patelni.

Jedliśmy curry z ryżem basmati, z kleksem kwaśnej śmietany i posypane listkami kolendry (dużo kolendry bo ją uwielbiam).Smakowało jak z naszej ulubionej hinduskiej knajpy :-)
Wiem, że to takie trochę danie z gotowca. Ale wychodzi naprawdę dobre. Liczę na to że jeśli J.Oliver reklamuje ten sos w swojej książce, to nie jest to nic zapaskudzonego po uszy konserwantami. 



Dla ambitnych i mających trochę więcej czasu w książce można znaleźć przepis na pastę tikka masala i zrobić ją samemu. Może kiedyś jak odzyskam mój czas wolny zabiorę się i za to... Na razie, między bieganiem za umobilnionym dzieckiem, butelkami z mlekiem i pieluchami, taka wersja jest dla mnie wystarczająca :)