Pesto powstało wczoraj wieczorem z:
pęczka bazylii
orzeszków piniowych uprazonych na patelni
parmezanu
oliwy z oliwek
odrobiny soli
Wszystko wrzuciłam od malaksera i porządnie zmieliłam.
W domu oboje uwielbiamy pesto. Jemy je na różne sposoby; oczywiście z makaronem (czasem z jakimis dodatkami, czasem samo), z domowa sałatka caprese, z kanapką z pomidorem, czasem jako dodatek do grillowanego kurczaka a mój mąż potrafi podjadać samo - łyżeczką z miski :) Wydaje mi się że proporcje zależą od smaku osoby która poźniej będzie to jeść - orzeszki piniowe mają dość wyrazisty smak i myślę że przedawkowanie może być uciążliwe ;). Ja zużyłam duży pęczek bazylii. Parmezan kupiłam już starty, ale za to prawdziwy Parmigiano-Reggiano - dodałam ok 60 g, orzeszków piniowych ok 20 g, oliwy z oliwek myślę że około 150 ml. Można dodać czosnek i zwykle dodaję, ale wczoraj zwyczajnie zapomniałam. Wyszło równie smaczne bez czosnku.
Na takie upały proste obiady bardzo sie sprawdzają, więc jutro zwykłe kluski z pesto - nie będzie przy nich zbyt dużo roboty, a na pewno będzie smacznie.
Mnóstwo tu inspiracji u Ciebie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Paula
Bardzo mi miło to słyszeć :-) zapraszam do odwiedzin!
OdpowiedzUsuńkocham kocham i jeszcze raz kocham pesto!
OdpowiedzUsuń